To raczej nie żart. Sam nie jestem dobry z matematyki. Rzeczy takie jak logarytmy i całki mnie przerażają, tak samo jak niektórych przeraża wiersz poleceń, nazewnictwo związków organicznych czy test Coopera. Jeżeli ktoś bardzo długo obcuje z jakąś dziedziną wiedzy, to w pewnym momencie wszystko wydaje się tak oczywiste, że aż niemożliwe aby był ktoś na świecie kto tego nie zna/nie rozumie. Przecież to takie oczywiste! Inna sprawa, że czasami ludzie mają przesadą tendencję do "uźródlania wszystkiego" Każde twierdzenie musi mieć jakieś źródło, na które można się powołać. Nie tylko rzeczy, które naprawdę tego potrzebują (np dane statystyczne) ale dosłownie wszystko, wliczając w to właśnie "jak policzyliśmy to pole pod wykresem". Nie wystarczy, że "użyliśmy metody obliczanie całek metodą trapezów". Ale też koniecznie chcą się powołać, że to było tak i tak w takiej i takiej książce. Na wypadek jakby ktoś inny miał wątpliwości. A tych 75, którzy powołali się na tą metodę ... cóż, widocznie M. M. Tai całkiem zrozumiale ją opisał.
A, że ktoś ponownie wynalazł koło? Cóż, takie rzeczy zdarzają się non stop.
To raczej nie żart.
OdpowiedzUsuńSam nie jestem dobry z matematyki. Rzeczy takie jak logarytmy i całki mnie przerażają, tak samo jak niektórych przeraża wiersz poleceń, nazewnictwo związków organicznych czy test Coopera.
Jeżeli ktoś bardzo długo obcuje z jakąś dziedziną wiedzy, to w pewnym momencie wszystko wydaje się tak oczywiste, że aż niemożliwe aby był ktoś na świecie kto tego nie zna/nie rozumie. Przecież to takie oczywiste!
Inna sprawa, że czasami ludzie mają przesadą tendencję do "uźródlania wszystkiego" Każde twierdzenie musi mieć jakieś źródło, na które można się powołać. Nie tylko rzeczy, które naprawdę tego potrzebują (np dane statystyczne) ale dosłownie wszystko, wliczając w to właśnie "jak policzyliśmy to pole pod wykresem". Nie wystarczy, że "użyliśmy metody obliczanie całek metodą trapezów". Ale też koniecznie chcą się powołać, że to było tak i tak w takiej i takiej książce. Na wypadek jakby ktoś inny miał wątpliwości. A tych 75, którzy powołali się na tą metodę ... cóż, widocznie M. M. Tai całkiem zrozumiale ją opisał.
A, że ktoś ponownie wynalazł koło? Cóż, takie rzeczy zdarzają się non stop.